piątek, 24 maja 2013

Pożegnaj się z chorobami – Genetyka

Może i genetyka ładuje broń, lecz to środowisko pociąga za spust.
lek. med. Parnela Peeke,
specjalista zdrowia publicznego
Fight Fat After Forty
Szukając dla Was książki, która może w prosty i przystępny sposób opisać kwestie genetyki i roli uszkodzeń genu na daną chorobę, natrafiłem na polską wersję świetnej książki „Pożegnaj się z chorobami”.
Słowo „genetyczny” jest jednym z terminów, którymi najbardziej manipuluje się w rozmowach o zdrowiu. Niemal co tydzień w wiadomościach ogłasza się odkrycia z dziedziny genetyki, informując o genetycznym podłożu niezliczonych problemów, od nowotworów po uzależnienie się od zakupów. Naukowcy zwykle opisują dany gen raczej jako związany z konkretną chorobą (niż jako bezpośrednią jej przyczynę), ale szczegóły są wypaczane lub mylnie interpretowane. Wiele osób czuje się zdezorientowanych i nie ma pewności, czym są geny i jak działają.
Ostatecznie zaczynamy wierzyć, że geny sprawują bezpośrednią kontrolę nad zdrowiem. Jednak nie jest to do końca prawda, ponieważ przejawianie się genów kontroluje środowisko, jakie tworzymy naszym komórkom.
Owszem, istnieją prawdziwe choroby genetyczne, ale dotykają one mniej niż 5 procent populacji. Silniejsze od dziedziczności jest działanie środowiska, a przecież to ty kontrolujesz swoje środowisko. Masz władzę nad tempem starzenia się i chorobami, na które zapadniesz (lub nie). Aktywuj dobroczynne geny i dezaktywuj nieprzyjazne. Zdrowie zależy nie od genów, lecz od komórek. Powtórzę jeszcze raz: to na nas spoczywa odpowiedzialność i to my decydujemy.

Wykorzystaj sześć dróg, by wzmocnić zdrowie swoich komórek, a będziesz kontrolował sposób przejawiania się swoich genów.

CZY ZAWIEDZIE NAJSŁABSZE OGNIWO?

A co z predyspozycjami genetycznymi, o których tak często słyszymy? Co z problemami zdrowotnymi które zwykle określa się mianem „rodzinnych”? Pomyśl o predyspozycji genetycznej do rozwoju choroby jako o słabym ogniwie w łańcuchu, który może się przerwać, ale tylko pod wpływem nadmiernego obciążenia. We właściwym środowisku słabe ogniwo będzie funkcjonowało prawidłowo. Nie do końca prawdziwe jest stwierdzenie, że jeśli łańcuch pęka (pojawia się choroba), winę za to ponosi tylko słabe ogniwo („zły gen”). Rolę katalizatora odgrywa nadmierny stres biologiczny, który możemy kontrolować.
Kiedy wzmacniamy sprawne działanie komórek, predyspozycje genetyczne pozostają raczej w sferze potencjalnych niż realnych problemów, bez względu na to, co „występuje w rodzinie”. Niestety ludzie często poddają się swoim genetycznym predyspozycjom, uwalniając się – w każdym razie w swoim mniemaniu – od odpowiedzialności za to, jak żyją. Osoba z predyspozycją genetyczną może stwierdzić beztrosko (między jednym kęsem hamburgera i frytek a drugim): „Nic na to nie poradzę. Wszyscy w mojej rodzinie mają nadwagę”. Przekonanie, że geny i zarazki są głównymi czynnikami warunkującymi nasz stan zdrowia, jest przestarzałe i fatalistyczne. Geny i zarazki należą do czynników, które warto wziąć pod uwagę, ale nie wywołują chorób w taki sposób, jak nam się powszechnie wydaje.
Przyjrzyjmy się genom: czym są, jak działają i co wszyscy możemy zrobić, żeby potencjał zdrowia na nowo znalazł się w naszych rękach, niezależnie od naszego genetycznego dziedzictwa.

NATURA A POŻYWIENIE

Geny są niczym matryce lub „plany” życia. Zawierają one instrukcje mówiące naszym organizmom, jak z jednej komórki rozwinąć się w istotę ludzką. Jednak tylko w przypadku około jednej czwartej genów następuje automatyczna ich ekspresja (aktywacja czy przejawienie się), która określa na przykład, czy mamy niebieskie oczy lub kręcone włosy. Większość pozostałych genów przypomina zestaw zakodowanych instrukcji, które podobnie jak program komputerowy pozostają uśpione, właściwie nie działając, dopóki ich nie aktywujesz.
Większość genów potrzebuje pewnego katalizatora (środowiskowego lub psychologicznego), by nastąpiła ich ekspresja. Sam fakt występowania w rodzinie danej cechy, „dobrej” czy „złej”, nie oznacza, że każdy członek rodziny posiada tę cechę, a nawet jeśli tak – że musi się ona ujawnić. Często nadmiernie przejmujemy się naszym dziedzictwem genetycznym. Wprawdzie nie możesz panować nad tym, co dziedziczysz, lecz możesz kontrolować środowisko, jakie tworzysz dla komórek swojego ciała.
Zamiast traktować geny jak absolutny i niezmienny zestaw instrukcji, lepiej patrzeć na nie jak na różnorodność możliwości, czyli zestaw instrukcji „a co, jeśli”. Jeśli zaistnieją określone warunki, to geny danego człowieka ujawnią się w pewien sposób. W innych warunkach te same geny wyrażą się odmiennie. Biochemik Roger Williams utrzymywał, że same geny są całkowicie bezużytecznymi nićmi substancji chemicznych. W pojedynkę nie mogą decydować o chorobie ani zdrowiu.
Gdyby geny w formie komórkowego DNA były głównym czynnikiem sterującym komórką, poniekąd jej „mózgiem”, to obumarłaby bez nich – a przecież tak, się nie dzieje. Naukowcy przeprowadzili doświadczenie polegające na usunięciu jądra komórki i jej DNA. Później jeszcze miesiącami komórka prawidłowo funkcjonowała.
Zauważ, jak zmiany w diecie, stylu życia i środowisku w ciągu ostatnich stu lat zbiegły się w czasie z ogromnym wzrostem liczby zachorowań na choroby przewlekłe. Na przykład w 1900 roku na nowotwory chorowało tylko 3 procent populacji Stanów Zjednoczonych. Obecnie zapada na nie 50 procent mężczyzn i 40 procent kobiet. Nasze środowisko zmieniło się tak dramatycznie, że obwinianie odziedziczonych genów za wzrost zachorowalności jest pozbawione logiki.
Zwróć uwagę, jaki wpływ na ekspresję genów mają, czynniki środowiskowe. Na przykład temperatura środowiska oddziałuje na aktywność genów, które odpowiadają za ubarwienie królików himalajskich. Króliki te, przyzwyczajone do niskich temperatur, zwykle mają czarne uszy, przednie łapy, nosy i ogony. Jednak u tych samych królików hodowanych w wyższych temperaturach ciemne ubarwienie nie występuje. Czyli te same króliki, te same geny, ale różne środowiska – i efektem jest różna ekspresja genów. Podobnie rośliny, które cechuje genetyczna zdolność kwitnięcia i owocowania, kwitną i mają owoce tylko wówczas, gdy określony zestaw warunków środowiskowych (takich jak temperatura, nasłonecznienie i wilgotność) „włączy” wymagane geny. Na tej samej zasadzie funkcjonują „geny choroby”. Kiedy ludzie przeprowadzają się z jednej części świata do innej, przejmując dietę i styl życia nowego środowiska, także wykształcają się u nich warunki sprzyjające rozwojowi choroby typowej dla danego regionu. I tak gdy mieszkańcy krajów o niskich wskaźnikach zachorowalności na choroby serca i nowotwory, na przykład Japonii, przeprowadzają się do USA albo do Europy, zapadają na te choroby w podobnym stopniu jak reszta miejscowej populacji.
Omawiając kwestię dziedziczności, nie sposób pominąć fascynującego tematu długości życia. Badania wskazują na jeden czynnik, który konsekwentnie wydłuża życie – na dietę niskokaloryczną. Dzieje się tak za sprawą ekspresji genów. Badanie przedstawione w czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences” we wrześniu 2001 roku wykazało, iż dieta wysokokaloryczna (typowa zachodnia dieta) wywoływała zmiany, które ograniczały ekspresję genów chroniących przed chorobami i aktywowały geny przyspieszające proces starzenia się. Na szczęście badanie dowiodło również, że u starszych osobników żywionych mniej kalorycznymi pokarmami zaledwie przez cztery tygo¬dnie około połowa przypadków aktywacji genów odpowiedzialnych za proces starzenia się uległa cofnięciu, Zmiana wewnętrznego środowiska komórkowego (przez ograniczenie liczby kalorii) nie tylko pomaga zapobiegać aktywacji genów procesu starzenia się u ludzi młodych, lecz może też spowolnić, a nawet odwrócić ten proces u osób starszych.
Biolog Steven Rosę w swojej książce Lifelines (1997) zwrócił uwagę, iż większość procesów, jakie zachodzą w komórce, jest przynajmniej w takim samym stopniu wytworem środowiska wewnątrz i wokół komórki jak wytworem jej DNA. Środowisko tworzymy za pomocą naszej diety, kontaktu z toksynami, stylu życia, a nawet myśli, przekonań i sposobu patrzenia na świat. Zdaniem biologa, „organizmy są aktywnymi rozgrywającymi swojego losu”.
Istotnie, nawet stan umysłowy wpływa na środowisko, jakie tworzymy naszym komórkom i genom. Komórki są zależne od tego, jak mózg interpretuje środowisko i wykorzystuje układ nerwowy, aby przekazać im informacje, co mają robić. Sposób postrzegania rzeczywistości przez daną osobę może bardzo silnie oddziaływać na ekspresję genów. Na przykład wskaźnik umieralności jest wyższy wśród osób, które rok lub dwa lata wcześniej przeszły na emeryturę. Dlaczego? Czy mózg interpretuje to zdarzenie jako informację, że „życie” się skończyło, i wywołuje odpowiednią ekspresję genów? Lekarz medycyny Deepak Chopra, autor wielu książek, pionier i lider w dziedzinie medycyny ciała i umysłu,
często powtarza na wykładach: „Proces starzenia się jest błędem”. Innymi słowy, ponieważ obserwujemy to zjawisko wokół nas, wierzymy, że i my się zestarzejemy. Dosłownie aktywujemy własne geny odpowiedzialne za starzenie się organizmu. Czyż mógł to być jeden z powodów, że tradycyjnie zdrowe ludy, na przykład Hunzowie, żyli tak długo? Czy członkowie tego plemienią, przekonani o możliwości długiego życia w zdrowiu, w istocie odpowiednio instruowali swoje geny? Wiele dowodów potwierdza, że nasze przekonania znacząco wpływają na działanie komórek i ekspresję genów.

CELOWE USZKODZENIE DNA

Współczesna dieta i tryb życia mogą prowadzić do uszkodzeń genów, niezależnie od odziedziczonych predyspozycji. Uszkodzenia genetyczne nie tyle wywołują ekspresję zakodowanej informacji genetycznej, ile zmieniają kod. Zmianę w kodzie genetycznym nazywa się mutacją. Może ona nastąpić zarówno z przyczyn naturalnych, jak i w wyniku uszkodzenia spowodowanego działaniem człowieka. Jedna z teorii na temat procesu starzenia się mówi o tym, że zachodzące przez całe życie mutacje genów wywołują stopniową utratę sprawności i odporności. Zdolność genów do mutowania ma nie tylko negatywne aspekty; jest nieodłączną częścią procesu ewolucji i adaptacji do zmieniających się warunków.
Za szkodliwe mutacje odpowiadają substancje chemiczne i promieniowanie, które mogą prowadzić do drastycznych i nieprzewidywalnych zmian w kodzie genetycznym. W genach zawarte są podstawowe plany tworzenia, naprawiania i rozmnażania organizmu i dlatego przypadkowa zmiana tych planów niesie duże ryzyko. Co by się stało, gdybyś zaczął na chybił trafił wprowadzać zmiany do projektu swojego domu? Drzwi, okna, ściany, a nawet całe pomieszczenia znalazłyby się w dziwnych miejscach. Tak się właśnie dzieje przy uszkodzeniach genetycznych.
Co powoduje mutacje genetyczne?
• Promieniowanie jonizujące.
Niemal połowa ekspozycji przeciętnego człowieka na działanie promieniowania jonizującego pochodzi z prześwietleń rentgenowskich i z radioterapii. Unikaj tego typu promieniowania, chyba że jest naprawdę konieczne. To dziwne, że lekarze dopatrują się źródeł choroby w genetyce, jednocześnie dokonując olbrzymich uszkodzeń genetycznych za pomocą środków farmaceutycznych i prześwietleń rentgenowskich.
• Promieniowanie niejonizujące.
Tworzy je przepływ elektryczności, który może wpływać na geny, choć dowody na to są mniej oczywiste. Zasadniczo staraj się nie przebywać w pobliżu włączonych urządzeń elektrycznych lub unikaj przedłużonego kontaktu z nimi.
• Toksyny. Zaliczają się do nich syntetyczne przemysłowe substancje chemiczne, leki, tytoń, alkohol i pozostałości substancji chemicznych w mięsie czy przetworach mlecznych, jak polichlorowane bifenyle i dioksyny. Mutagenne i rakotwórcze substancje chemiczne powstają głównie w pokarmach podgrzanych do wysokich temperatur lub okopconych (jak przy grillowaniu).
Komórka wystawiona na działanie toksyn lub promieniowania może obumrzeć albo jej geny mogą uszkodzeniu. Zmutowany gen może na stałe zmienić sposób działania komórki, często prowadząc do niedoborów, toksyczności i choroby. Ponadto zmienione komórki (ze zmutowanymi genami) mogą się dzielić, przenosząc mutację do coraz większej liczby kolejnych komórek. Skutki tego powielania bywają albo znikome, albo druzgocące. Nowotwór rozwija się zwykle właśnie przez podział komórek. Co gorsza, jeśli mutacje genetyczne nastąpiły w komórce rozrodczej, to w 50 procentach jest prawdopodobne, że zostanie ona przekazana potomstwu. Zniszczone lub uszkodzone komórki i geny mogą prowadzić do przedwczesnego starzenia się i rozwoju różnych schorzeń, takich jak nowotwory, słaba odporność na infekcje, stres, zmęczenie, a nawet nieprzystosowanie społeczne.
To wcale nie geny powodują starzenie się i choroby. Powodujemy je my sami. Wystawiamy nasze komórki na działanie toksyn i promieniowania, które w pierwszej kolejności odpowiadają za mutacje genetyczne. Styl życia w XXI wieku w niespotykanym dotąd stopniu i alarmującym tempie przyczynia się do uszkodzeń i mutacji genetycznych. Jak pisze naukowiec Richard Lewontin w książce Human Diversity (1982): „Uważa się, że w związku z przedsięwzięciami technologicznymi w dziedzinie promieniowania jonizującego i chemii syntetycznej współczesne istoty ludzkie oraz łańcuch pokarmowy, na którym opiera się ich życie, ulegają znacznie szybszej mutacji niż taka, do jakiej biologia była dotychczas przyzwyczajona”.
Na szczęście w odpowiednich warunkach uszkodzenia genetyczne można naprawić. Musimy nie tylko unikać uszkodzeń genetycznych, lecz również dostarczać genom surowce (składniki odżywcze), których potrzebują do samodzielnej naprawy.
ŻYWNOŚĆ GENETYCZNIE MODYFIKOWANA TO RYZYKOWNY INTERES
Obecnie w każdej dyskusji na temat genetyki porusza się temat potężnych technologii genetycznych, które są wykorzystywane zwłaszcza w przemyśle spożywczym. To, co jeszcze poprzedniemu pokoleniu wydawało się fenomenem, obecnie staje się możliwe dzięki współczesnej inżynierii genetycznej. Niemniej kwestia potencjalnych zagrożeń tych technologii dla ludzkiego zdrowia pozostaje sporna. Naukowcy z przeciwnych obozów wciąż dowodzą swoich racji. Owe technologie niosą potencjał zarówno wielkich dokonań, jak i katastrofy. Nie mamy wystarczająco wielu badań, żeby przewidzieć, co się stanie w przyszłości, lecz te badania, które są dostępne, dają powody do poważnego niepokoju, a nawet strachu. Nie zalecam spożywania żywności genetycznie modyfikowanej, gdyż, moim zdaniem, może ona zawierać więcej toksyn, być uboższa w składniki odżywcze i potencjalnie niebezpieczna pod innymi względami.
Nigdy wcześniej w historii ludzkości człowiek nie spożywał genetycznie modyfikowanych pokarmów. Dopiero w ostatnich latach opracowaliśmy technologie, które pozwalają wytwarzać takie produkty. Obecnie inżynieria genetyczna szybko się rozwija, przy czym proces ten jest słabo kontrolowany i prawie w ogóle nie rozważa się jego długoterminowych skutków. Większość żywności sprzedawanej w supermarketach zawiera już genetycznie zmodyfikowane składniki. Tymczasem nie przeprowadzono wystarczająco wielu badań, szczególnie długookresowych, żeby zagwarantować bezpieczeństwo takiej żywności. Przeciwnie, istnieje mnóstwo dowodów potwierdzających jej szkodliwość.
Jeśli nadal będziemy produkować i konsumować żywność genetyczne modyfikowaną, jej ogromne ilości w zasobach pożywienia spowodują, że nie będzie można zapobiec zanieczyszczeniu genetycznemu pokarmów. Jeśli kiedykolwiek ich szkodliwość zostanie dowiedziona, straty będą nieodwracalne. Nieoczekiwane skutki spożywania tej żywności mogą ujawnić się dopiero po wielu latach, kiedy będzie już za późno na jej wycofanie. Nasi naukowcy robią, co w ich mocy, ale w przypadku eksperymentów genetycznych możliwości nieprzewidzianych działań ubocznych są prawie nieskończone. Oto jeden ze scenariuszy: z czasem genetycznie modyfikowane organizmy wchodzą w reakcje ze środowiskiem, mutują, ewoluują i przekazują swoje zmutowane cechy innym spokrewnionym lub niespokrewnionym organizmom, łącznie z istotami ludzkimi. Wywołuje to reakcję łańcuchową w całym ekosystemie, zagrażając życiu na Ziemi w znanej nam postaci. Wiem, że ten scenariusz brzmi dramatycznie, ale manipulacja genami i przebiegiem ewolucji jest ryzykowną grą.
Czy w twoim ziemniaku pływa meduza?
Produkowanie nowej żywności na drodze inżynierii genetycznej nie należy do błahostek. Inżynierowie genetyczni kroją, łączą i przenoszą geny między zupełnie niezwiązanymi gatunkami, aby stworzyć kombinacje, które nigdy nie miałyby szans pojawić się w naturze. Naukowcy wprowadzają geny meduzy do ziemniaków, geny skorpiona do warzyw, ludzkie geny do organizmów świń i geny ryby do pomidorów. Idealna precyzja przy wykorzystaniu technik łączenia genów i dokładna wiedza na temat tego, co w efekcie powstanie, prawie niemożliwe. Naukowcy z prestiżowego Rowett Institute w Szkocji przebadali różne partie transgenicznych ziemniaków i odkryli istotne różnice w skutkach wprowadzenia tego samego genu. Dwa rzędy ziemniaków, do których wprowadzono ten sam gen, uprawiane w tych samych warunkach, wykazywały 20-procentową różnicę w zawartości białka, co potwierdziło nieprzewidywalność wpisaną w modyfikację genetyczną.
Żywność genetycznie modyfikowana może mieć odmienną wartość odżywczą oraz zawierać alergeny i toksyny, które w naturalnych warunkach byłyby nieobecne (włącznie z odmianami nietypowymi dla tych produktów). Na przykład geny orzechów brazylijskich wykorzystano przy opracowaniu nowego gatunku soi. Jednak osoby z alergią na orzechy brazylijskie mocno na nią reagowały. Na szczęście problem został wykryty, zanim komukolwiek stała się krzywda. Inne rodzaje żywności transgenicznej mogą stwarzać podobne zagrożenia. Badanie z 1999 roku, które przedstawiono w brytyjskim czasopiśmie medycznym „Lancet”, wykazało, że genetycznie modyfikowane ziemniaki uszkodziły żołądki i nabłonek jelit szczurów. Choć ludzie też spożywają takie ziemniaki, nie przeprowadza się u nich tego rodzaju testów.
Czy pamiętasz jedną z „afer zdrowotnych” z drugiej połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku? U wielu osób, które zażyły niezbędny aminokwas zwany tryptofanem (stosowany w walce z depresją i innymi problemami emocjonalnymi), wystąpiły fatalne w skutkach reakcje. Trzydzieści siedem osób zmarło, u tysiąca pięciuset nastąpiło trwałe kalectwo, a u pięciu tysięcy rozwinęła się ciężka choroba. Jak się okazało, pewien Japoński producent wytwarzał tryptofan, wykorzystują genetycznie zmodyfikowaną bakterię, która umożliwiała intensywną produkcję preparatu, ale jednocześni powodowała powstanie trucizny nerwów. Oczywiście owa trucizna nie istniała, dopóki nie została stworzona, drogą inżynierii genetycznej, więc nie mogły jej wykryć istniejące testy bezpieczeństwa. Problem z żywnością transgeniczną polega właśnie na tym, że nie możemy wykonywać testów na toksyny, których nie znamy. Jedzenie żywności genetycznie modyfikowanej może mieć nieprzewidziane skutki.
Supermarkety są pełne eksperymentów genetycznych
Według danych opracowanych przez czasopisma branżowe przemysłu spożywczego, około 70 procent przetworzonej żywności z naszych supermarketów miałoby pozytywny wynik testu na zawartość składników transgenicznych. Najczęściej modyfikowane produkty to kukurydza, soja, pomidory, dynia ozdobna, rzepak, papaja i odmiana ziemniaków Russet Burbank. Opracowuje się również inne produkty żywnościowe, na « przykład jabłka, ryż, pszenicę, brokuły, ogórki, marchew, melony winogrona. Ich genetycznie modyfikowane wersje są już dostępne w sklepach albo wkrótce się pojawią.
Na podstawie wyników badania przeprowadzonego przez „Consumer Reports” w 1999 roku wiadomo, że tylko jedna trzecia Amerykanów zdaje sobie sprawę z tego, iż kupuje i spożywa żywność genetycznie modyfikowaną. Agencja ds. Żywności i Leków nie wymaga, aby pokarmy te były oznaczone jako „genetycznie kodyfikowane”, a konsumenci nie wiedzą, co kupują. Ludzie zaopatrują się w tak zwane „świeże” produkty, nieświadomi tego, że nie powstały one w naturalny sposób. Jak zwykle najlepiej kupować tylko świeżą ekologiczną żywność. Jeśli nie masz dostępu do ekologicznych produktów, unikaj tych wytwarzanych na skalę przemysłową, szczególnie kukurydzy i soi (włącznie z tofu), które najprawdopodobniej były genetycznie modyfikowane. Nie spożywaj przetworzonych i gotowanych produktów, gdyż 70 procent z nich zawiera składniki transgeniczne, w tym często soję jako ukryty składnik.
Obecnie nie można nawet mieć pewności, że żywność ekologiczna jest wolna od genetycznie modyfikowanych składników. Podczas zbiorów, przeładunku, transportu i przemiału nie można dokładnie oddzielić upraw ekologicznych od genetycznie modyfikowanych. Poza tym owady, ptaki i wiatr przenoszą nasiona i pyłek z roślin transgenicznych na uprawy ekologiczne i dochodzi do zapylenia krzyżowego. Uprawy amerykańskie są tak zanieczyszczone modyfikacją genetyczną, że Australijska Federacja Rolnictwa Ekologicznego ogłosiła w 2001 roku, że nie może dłużej weryfikować czystości ekologicznych zbiorów importowanych z USA. Z kolei Farm Yerified Organie (amerykańska agencja, która przyznaje certyfikaty ekologicznego rolnictwa) wydała następujące oświadczenie: „Zanieczyszczenie GM [genetyczną modyfikacją] amerykańskich artykułów spożywczych jest tak powszechne, iż naszym zdaniem, rolnicy z Ameryki Północnej nie mają możliwości zaopatrywania się w nasiona niemodyfikowane”. Testy na obecność obcego materiału genetycznego w naszych, rzekomo nieskażonych, ekologicznych uprawach kukurydzy, soi i rzepaku mają wynik pozytywny.
Jak wiadomo, rolnictwo przemysłowe produkuje chore rośliny chore muszą być spryskiwane nawozami sztucznymi i pestycydami, gdyż inaczej nie przeżyją. Aby ograniczyć zużycie pestycydów, pewne genetycznie modyfikowane uprawy (na przykład kukurydzy i ziemniaków) są tak opracowane, że samoistnie wytwarzają toksyczne pestycydy. Te rośliny stają się w zasadzie własnymi fabrykami pestycydów. Nie jest znane długoterminowe oddziaływanie tych pestycydów na zdrowie. Uprawy te z pewnością stwarzają możliwość długofalowych niedoborów składników odżywczych, toksyczności, a nawet mutacji genetycznych u ludzi. W wydaniu czasopisma „Naturę” z grudnia 1999 roku podano, że genetycznie modyfikowane uprawy przystosowane do produkcji własnych pestycydów w rzeczywistości zatruwają glebę. Pestycydy spływające po korzeniach rośliny zabijają pożyteczne bakterie obecne w glebie, zakłócając jej sieć pokarmową i zagrażając jej czystości. Nie trzeba wyjaśniać powagi tego problemu. Jakość gleby ma ogromny wpływ na kondycję i zawartość odżywczą upraw.
Organizmy transgeniczne budzą wątpliwości, ponieważ niezwykle trudno je kontrolować. Geny nie istnieją oddzielnie, lecz są częścią wzajemnie oddziałujących na siebie sieci. Łączenie genów daje nie tylko cechy pożądane, lecz niesie też inne, nieprzewidywalne skutki. Po co niepotrzebnie ryzykować, skoro gatunki stworzone przez Matkę Naturę świetnie funkcjonują?
„Postęp”? Jakim kosztem?
Dostawcy genetycznie modyfikowanych nasion, na przykład firmy Archer Daniels Midland i Monsanto, uważają się za pionierów technologii, która może służyć ludzkości i oferować jej niezliczone korzyści teraz i w przyszłości. Specjaliści w tej dziedzinie przekonują, że żywność genetycznie modyfikowana zwiększa plony i jest konieczna, aby zapewnić pożywienie naszemu „głodującemu” światu. Ich zdaniem, można opracować uprawy, które ograniczą zanieczyszczenie środowiska pestycydami, gdyż rośliny same wewnętrznie wytwarzają pestycydy. Naukowcy twierdzą, że można tak zmodyfikować rośliny, aby były odporne na chemiczne środki chwastobójcze, co pozwoli rolnikom dowolnie używać tych środków. W przyszłości zostaną prawdopodobnie opracowane rośliny bardziej wytrzymałe na surowe warunki klimatyczne, co umożliwi uprawy w rejonach dzisiaj do tego nieprzystosowanych. W perspektywie jest także inżynieria genetyczna roślin o zwiększonej wartości odżywczej. Owszem, żywność transgeniczna może być niezwykle obiecująca, ale jak zawsze musimy brać pod uwagę pełny obraz sytuacji.
Żywność genetycznie modyfikowana niesie również olbrzymie ryzyko, ale motywacja finansowa do prowadzenia badań nad negatywnymi aspektami tej żywności jest znikoma i wiele środowisk woli ignorować tę kwestię. Testy bezpieczeństwa dla nowo powstających gatunków powinny być co najmniej tak rygorystyczne jak te dla dodatków do żywności. Tymczasem żadna z instytucji nadzorujących nie jest odpowiedzialna za żywność genetycznie modyfikowaną. Na przykład w USA osiem agencji rządowych działa na podstawie dwunastu różnych ustaw, lecz żadna z tych organizacji nie zajmuje się konkretnie żywnością genetycznie modyfikowaną. Firmy biotechnologiczne przeprowadzają własne badania i nie muszą informować Agencji ds. Żywności i Leków o potencjalnych problemach. Choć w przemysł ten zaangażowane są wielkie korporacje i olbrzymie sumy pieniędzy, polegamy niejako na kodeksie honorowym. Ludzie mają przynajmniej prawo wiedzieć, co jedzą. Powinniśmy nalegać na to, aby żywność transgeniczna była opatrzona odpowiednimi etykietami. Zachęcam do aktywności obywatelskiej: skontaktuj się z lokalnym samorządem, którego członków wybierałeś, i podziel się swoimi wątpliwościami co do żywności genetycznie modyfikowanej.
BŁĘDNE PRZEKONANIA NA TEMAT WAD WRODZONYCH
Wady genetyczne i wrodzone należą do głównych kwestii związanych z genetyką, wokół których istnieją liczne nieporozumienia. Większość osób zakłada, że stan organizmu w momencie narodzin jest określony genetycznie. To nieprawda. Na każdy etap rozwoju noworodka wpływały warunki w łonie matki. Wady spowodowane przez niesprzyjające warunki w łonie należą do wrodzonych a nie genetycznych.
Rozwój dziecka mocno obciąża organizm matki, który w związku z tym wymaga dużo większych niż normalnie dostaw składników odżywczych. Jeśli matka nie dostarcza organizmowi odpowiednich ilości substancji odżywczych, może to poważnie wpłynąć na rozwój płodu. Wady wrodzone, czyli biochemiczne i fizyczne wady występujące przy narodzinach, nie są określone genetycznie, lecz mają te same dwie przyczyny co każda choroba: niedobory i toksyczność.
Jeśli w komórkach matki nie ma niedoborów składników odżywczych ani toksyn, szansę jej dziecka na zdrowe życie są dużo większe. Tkanki i komórki bardzo intensywnie rosną, w miarę jak płód przechodzi kolejne fazy rozwoju. Komórki, które szybko się dzielą, są narażone na większe ryzyko niedoborów odżywczych, nadmierne ilości niektórych hormonów lub obecność Pewnych toksyn. Takie warunki mogą zmienić proces kształtowania się tkanek u niemowlęcia, trwale wpływają na fizyczną i umysłową sprawność dziecka.
Niesprzyjające środowisko w łonie matki sprawi że rozwijający się płód musi w jakiś sposób równoważyć niedobory i toksyczność. Działania te dużo kosztu ją młody organizm, a ich skutki często są niewidoczne i nie dają się przewidzieć. Może układ nerwowy okaże się uszkodzony i dziecko będzie miało niższy iloraz inteligencji, niż mogłoby mieć w innych okolicznościach Może układ trawienny dziecka nie rozwinie się w pełni prowadząc do problemów z trawieniem, chorób i krótszego życia. Może układ krążenia nie będzie całkowicie sprawny, uniemożliwiając docieranie do tkanek odpowiednich ilości składników odżywczych i tlenu, co z kolei spowoduje rozwój chorób i przedwczesne starzenie się. Może dziecko urodzi się z rozszczepem podniebienia, zdeformowaną stopą lub wadą serca.
Niektóre z tych problemów są widoczne przy narodzinach, lecz większość nie. Kiedy są zauważalne, kładziemy je na karb genetyki, mimo że należą, do wad wrodzonych.
Aby ich uniknąć, rodzice (szczególnie przed ciążą i w jej trakcie) muszą trzymać się sześciu dróg. Dzięki temu usprawnią funkcje komórkowe swoich organizmów i ograniczą prawdopodobieństwo wystąpienia wad wrodzonych u swoich dzieci.

WYBRAĆ PRZEZNACZENIE

Chociaż idealne odżywianie, idealne geny, czyste środowisko i idealne zachowanie nie istnieją, właśnie te czynniki piszą historię twojego życia i decydują, ile będzie miała rozdziałów.
Wzajemne oddziaływanie odziedziczonych genów, ilości dostarczanych składników odżywczych, środowiska i naszych myśli oraz przekonań jest katalizatorem, który określa nasz obecny stan zdrowia lub choroby oraz długość życia.
Zmieniając warunki wewnątrz organizmu, możesz sygnalizować genom różne sposoby ekspresji. Nasze społeczeństwo skłania się ku poglądowi, że choroba jest efektem procesu starzenia się. Nieprawda. Plemię Hunzów i inne znane zdrowe populacje dożywały bardzo późnego wieku bez chorób. Choroba jest skutkiem tempa, w jakim się starzejemy, a nie liczby lat spędzonych na Ziemi. Wpływ na to tempo mają „geny starzenia się”, które możemy dezaktywować – wybór należy do nas.
Możesz stworzyć młodszą i zdrowszą wersję siebie, zgodnie z sugestią lekarza medycyny Arthura Yandera, autora książki Nutrition, Stress & Toxic Chemicals: Ań Approach to Environ.men.tal Health Controversies (1981). Doktor Yander twierdzi, że „poprzez zmianę ekspresji genów różne rodzaje środowiska mogą stworzyć (…) niezliczone rodzaje «ciebie»”.
Przyjmując, iż odziedziczone geny wywołują chorobę, zakładamy, że choroba pojawia się bez względu na czynniki związane z żywieniem i stylem życia – innymi słowy, bez względu na środowisko. Nie jest to prawda i dlatego mamy tak przemożny wpływ na równowagę między zdrowiem a chorobą. Geny są istotne, lecz stanowią jedynie mały element dużo większej układanki. Zasadniczo istnieje tylko jedna choroba (niewydolność komórek), która ma tylko dwie przyczyny (niedobory i toksyczność).
Niezależnie od przepisu, o wartości dania decydują jego składniki. To samo dotyczy komórki. Gdy komórka otrzymuje odpowiednie składniki odżywcze, jest wolna od toksyn i znajduje się w sprzyjającym środowisku, wówczas aktywują się geny, które podtrzymują zdrowie, a geny odpowiedzialne za starzenie się i choroby pozostają uśpione. Krótko mówiąc, twoje komórki są zdrowe i ty cieszysz się zdrowiem. Stwórz sprzyjające środowisko dla swoich genów i chroń je przed uszkodzeniami, żebyś mógł podążać „drogą genetyki” w stronę zdrowia.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz